To są tak zwane style piwa. świat piwa jest ogromnie zróżnicowany pod względem kolo- rów, smaków, aromatów i woltażu, style stano- wią pewną podpowiedź, czego można oczeki- wać, np. aPa to american pale ale – czyli dość goryczkowe, cytrusowo-chmielowe piwo. Przy piwie koncernowym jest łatwo, bo tu dominuje jeden typ piwa: jasne pełne. W browarach rzemieślniczych stawia się na różnorodność stylów i dodatków. zdecydowanie przy pierwszych przygodach z piwem kraftowym rozeznanie się może być trudne, ale w dobrym sklepie/barze kompetentna obsługa powinna podpowiedzieć i coś dobrać, gdy np. ma się ochotę na ciemne, lekkie i goryczkowe piwo. Wprawa przychodzi z praktyką, potem trzeba popróbować, aby przekonać się, jakie piwa komuś smakują.
IBU to International Bittering Unit – czyli miara goryczki. Dokładnie jest to ilość miligramów zizomeryzowanych alfa-kwasów w litrze piwa, cokolwiek to znaczy. Liczba IBU dość ogólnie określa, jak intensywna może być gorycz. Jednak nie należy przykładać zbyt dużej uwagi do tej liczby – piwa o tym samym IBU mogą się różnić odczuwaniem goryczy. Ma na to wpływ zawartość alkoholu, czy piwo jest jasne/ciemne oraz wiele innych związków (np. beta-kwasy), których IBU nie uwzględnia.
Niektórzy doradzają skok na głęboką wodę i popróbowanie piw w stylu APA lub AIPA, ale ja poleciłbym stopniowe przechodzenie do mocno goryczkowych piw. Najpierw piwa pszeniczne (np. weizeny lub witbier), czeskie lagery, angielskie stouty... z czasem przyjdzie tolerancja na wyższą goryczkę i piwa, które na początku odrzucały swoją intensywnością, potem okażą się bardzo smaczne.
Nie bez przyczyny organizacja zajmująca się opisywaniem stylów swoją broszurę określa mianem „przewodnik po stylach BJCP”. To nie jest ścisła specyfikacja, a zbiór pewnych opisowych cech, jakie (nie) powinny być w piwie. Wiele zależy od gustu i interpretacji samego piwowara. Jeden woli goryczkę z górnej granicy stylu, inny wybierze umiarkowaną, jeden woli piwa wytrawne, inny wrzuci trochę słodów karmelowych. Jeden wybierze chmiele bardziej cytrusowe, a inny będzie wolał chmiele o zapachu egzotycznych marakui i liczi. Jeden wybierze drożdże neutralne, inny o delikatnie owocowym profilu. Różnorodność surowców jest ogromna, piwowarzy chętnie z tego korzystają i te same style z różnych browarów smakują inaczej. Ba, często nawet to samo piwo z różnych warek [warka to określenie pojedyn- czego wypustu] może smakować inaczej, bo np. piwowar zmienił chmielenie.
Jak pić? Z głową! I w umiarkowanych ilościach. Przede wszystkim przelać do szklanki/kufla/tulipa/kubka/słoika. Pijąc wprost z butelki, pozbawiamy się części walorów zapachowych, przez co piwo wydaje się bardziej płaskie. Piwo nie może być też zmrożone, gdyż zubaża to walory zapachowo-smakowe. Najlepiej, gdy piwo ma 8–14 st. c (przy mocnych nawet więcej), więc gdy w lodówce jest w okolicy 0, to należy wyciągnąć piwo 30 min przed spożyciem. Nie polecam wlewania osadów do szklanki, nawet przy piwach pszenicznych. Posmaki drożdżowe są specyficzne, rzadko kto to lubi, a poza tym drożdże wzmagają odczucie cierpkiej goryczy. Jeśli piwo jest wyraźnie mętne w butelce, warto dać mu 2–3 dni spokoju w lodówce, osad powinien się zbić i wtedy ostrożnie przelać. A piana to drugorzędna sprawa.
Podaj swojego maila,
abyśmy mogli przesłać aktualną ofertę